czwartek, 22 maja 2014

"ŚMIAŁA - NIEŚMIAŁA" - NIESZCZĘSNA BIOLOGIA (CZ.2)

***
Tłumy oblężały wejście do szkoły. Anka już wiedziała z jakiego powodu. Ominęła te rozszalałe nastolatki. Nie miała najmniejszej ochoty wysłuchiwać jaki to ten wokalista jest słodki, przystojny i przemiły, a tym bardziej nie wyobrażała sobie, by miała go spotkać. Tylko ona i jeszcze kilka osób przekonało się kim naprawdę jest. Jednak nie uniknione było widywanie się z nim skoro (na jej nieszczęście) mieli chodzić do tej samej klasy. 
To co się między nimi zdarzyło, ciągle miała ten obraz w głowie - kiedy w patrzona w niego, zgadzając się na wszystko co powiedział, wylądowała w szpitalu połamana. Mieli wypadek na motorze, z jego winy, za szybko jechał. Chciał się popisać umiejętnościami co się źle skonczyło. Nawet nie raczył się zjawić po całym zajściu i przeprosić. Przysłał tylko swojego prawnika, by wypłacił jej i rodzicom odszkodowanie.  Właśnie wtedy zaczęła się jej nienawiść do chłopaka. Cóż, powinna to już dawno zostawić za sobą, niestety jego obecność widoczna w każdej sekundzie pobytu w szkole, odnawia ranę. Nie tą na ciele lecz w jej sercu i umyśle.
*Dzwonek na lekcje*

Powolnym krokiem dziewczyna weszła do klasy biologicznej i usiadła z tyłu, tóż za Pestką. Nauczyciel zamknął drzwi i zaczął pisać na tablicy temat. Ankę z zamyślenia wyrwała dopiero wiadomość o projekcie. Przyjaciółka odwróciła się i chciała już poprosić o wspólną pracę, kiedy nauczyciel oznajmił, że już każdemu przydzielił parę. Zaczął odczytywać:
" Luiza i Magda
Kornelia i Maciek
Tomek i Adam
Justyna i Kam... 

- Co? - przerwała oburzona Pestka - Czy naprawdę nie mogę robić tego z Anią?

- Justyno! Proszę nie tym tonem! Anna jest w parze z... zaraz sprawdzę - poirytowany nauczyciel przewrócił kartkę na drugą stronę - jest z Damianem.

- Jak to? Każdy tylko nie on! - tym razem odezwała się Anka ze złością na twarzy.

- Przykro mi dziewczyny tak ustaliłem. Radzę się dostosować. Ocena jest na czerwono i od tego zależy wasza semestralna. A teraz dokończę czytanie i bez dyskusji , zrozumiano?

- Ale.. - znów próbowała coś wskurać Pestka

- BEZ DYSKUSJI! Jeszcze słowo a wylecisz z klasy - ponownie upomniał nauczyciel.

"... Justyna i Kamil
Katarzyna i Weronika
Maria i Szymon
Radosław i Zuzanna
Martyna i Adrian
Anna i Damian
Kinga i Aleksandra
Paulina i Karolina"

*Dzwonek na przerwę*

- Możecie już wyjść. Termin na za tydzień. POWODZENIA DZIECIAKI!

***

Damian. Wokalista zespołu FLY. Dzięki tej kapeli stał się jeszcze bardziej sławny bo nie tylko na szkołę czy miejscowość a na cały region. Dla kariery poświęcił pierwszy rok nauki w liceum. Teraz gdy miał trochę luzu, mógł wrócić i zacząć się normalnie uczyć. Niestety to nie przypominało normalnej nauki z powodu rzeszy fanek.  Według większości dziewczyn - najprzystojnieszy chłopak w szkole. Nieziemsko piękne oczy w kolorze błękitu, blond włosy idealnie ułożone na lewy bok, uśmiech miał powalający - dosłownie, w dodatku potrafił oczarować dziewczynę swoją inteligencją. Jeśli wierzycie w ideały, to był nim właśnie on. A teraz stał przed swoją szafką, cały czas obserowany przez koleżaneki ze szkoły, zwyczajnie jakby nigdy nic wyciągał książki. Wciąż jego osoba wywoływała szum.
Nagle ktoś go sztuchnął w ramię. Był to Adrian, jego najlepszy przyjaciel, chodzili razem do klasy. Znali się od małego. Mówili sobie wszystko i znali się dosłownie na wylot. To on doradzał mu w sprawach dziewczyn i nie tylko.

- Słyszałeś z kim robisz projekt na biologię?

- Nie podoba mi się ten Twój uśmieszek Adi. Z kim? - gwiazdor podejrzliwym wzrokiem zmierzył kumpla.
- Z twoją BYŁĄ!

- Z Paulą? - zapytał, mając iskierkę nadzieji, że nie jest to ta była o której myśli.

- Chciałbyś. Niestety z Anią.

- Cholera. Przecież ona mnie nienawidzi. Po tym jak ją zostawiłem...

- A próbowałeś przeprosić?

- Dobrze się czujesz? Jakbym miał to zrobić? Człowieku one ze mną nie chce gadać. W sumie jej się nie dziwię, ale kurde jak my będziemy robić ten projekt?

- Przecież wiesz, że ona jest piątkowym uczniem - zaczął Adrian.

- Noo i..? - z ciekawością zapytał Damian.

- .. i projekt też będzie chciała zaliczyć na 5, więc będzie musiała z tobą gadać bo inaczej dostanie kape. Chyba że zrobi to sama.  Wtedy będzie niewesoło.

- Wolałbym gdyby prawdą okazała się ta lepsza wersja. Zaraz dzwonek na lekcje. Muszę z nią pogadać. Pomożesz mi trochę?

- Jasne. W końcu od czego ma się przyjaciół.

Chłopcy podali sobie ręce i poszli w stronę klasy. Damian zamierzał po zajęciach porozmawiać z Anią. Miał cichą nadzieję, że jednak uda mu się ją przeprosić i znów będą mogli normalnie gadać a nawet pracować nad zadaniem jakie im przydzielił facet od biologii. Za to Adrianowi przypadło odciągnąć Pestkę, która mogłaby podburzyć dziewczynę przeciwko nim, a tutaj liczyła się delikatność i przede wszystkim opanowanie.

***



wtorek, 28 stycznia 2014

"ŚMIAŁA - NIEŚMIAŁA" - POCZĄTEK (CZ.1)



Zmierzała w stronę stołówki. Przesiadywała tam na każdej długiej przerwie, za każdym razem przy stoliku niedaleko drzwi prowadzących do szkolnego ogrodu.Czytała tam książki, ale nie te zwyczajne, nowe. Wybierała takie stare, z poniszczonymi okładkami i pożółkłymi kartkami. Niestety o tej porze roku, kiedy wszystko pousychało i było zasłonięte stertami liści - drzwi były zamknięte. Wiele osoób latem wymykało się tamtędy na papierosa.

Szkoła była jeszcze zbudowana w starym stylu, przypominającym gotyk. Witraże w oknach, odrobinę przerażające korytarze, ale nie tak bardzo jak szatnia. Światło często z niewiadomych powodów migało, a już przy samym wejściu witała uczniów uśmiechająca się pani. Chociaż ciężko było to nazwać uśmiechem prędzej był to taki grymas twarzy. Młodzież miała kilka wersji przerażającej miny owej kobiety. Niektóre naprawdę jakby wymyślił je bajkopisarz. Ona sama nie wiedziała, że jest przedmiotem drwin wszystkich wokół.

Przerwa się skończyła, wysoka dziewczyna w kraciastej spódniczce, rozciągniętym swetrze i z na wpół rozerwaną, brązową torbą ruszyła wolnym krokiem w kierunku kantorka trenera. Musiała tam chodzić co tydzień by się usprawiedliwić z powodu braku stroju. Nie cierpiała ćwiczyć. Nie lubiła się przebierać, czuła skrępowanie. Uważała, że jest gruba, nieatrakcyjna, pomimo tego, że ważyła zaledwie 45 kilogramów. Znów jej się udało. Lewe usprawiedliwienie przyjęte.

Gdy wracała do pomieszczenia gdzie reszta dziewczyn z jej klasy się przebierała, podbiegła do niej Pestka, mocno szarpiąc, w kierunku toalety.

- Chodź Anka, nie uwierzysz co się stało. - krzyknęła niska, rudowłosa dziewczyna. Była jej przyjaciółką. Znały się od przedszkola. Tak naprawdę nazywała się Justyna ale wszyscy do niej mówili Pestka, a jej samej to nie przeszkadzało.

- Idę, idę. Nie szarp mnie już tak. - odburknęła Ania. - To co się takiego niesamowitego stało, że musimy siedzieć w tym śmierdzącym kiblu?

- Nie uwierzysz. Będziemy mieli w klasie nowego chłopaka. - mówiła podekscytowana rudowłosa.

- Huraa - z sarkazmem odpowiedziała jej wysoka koleżanka - co z tego? Co to jakaś gwiazda? hahaha - zaczęła się śmiać.

- A żebyś wiedziała. To ten początkujący wokalista w zespołu FLY.

- Damian? - Anka popatrzyła z przerażeniem na przyjaciółkę. - ale to niemożliwe, on wyjechał, nie... to nie może być prawda.

---------------------------------------------------------------------------------------

---------------------------------------------------------------------------------------

Jak myślicie co będzie dalej?
Podoba się?
Co myślicie o tytule?
Proszę o komentarze. :)

niedziela, 8 grudnia 2013

"PRZYJACIELE?"



Opowiem Ci o dziewczynie, która się pogubiła.
Nie potrafiła sobie poradzić z milością, którą z całych sił tłumiła w sobie.
Nie mogła sobie pozwolić na zakochanie. A jednak. To przyszło niespodziewanie. Szkoda tylko, że jak to zwykle bywa, bez wzajemności.
Zaprzyjaźniła się z nim. Wiedziała o jego życiu prawie wszystko.
Ale zraniło dziewczynę to, że postanowił związać się z pierwszą lepszą dziewczyną. Czekała na niego. Ciężko jej było patrzec jak się całują, przytulają. Była cały czas obok niego. Cierpliwie znosiła to wszystko. Po drodze zaliczyła kilka nie udanych związków, raniąc przy tym Bogu winnych chłopców.
Tak jak przypuszczała, chłopak nie był długo z tamtą ową dziewczyną.
Minął rok. Nadal pozostawali tylko przyjaciółmi, ale bardzo się do siebie zbliżyli.
Gdy nadszedł okres wakacji, sprawił, że odzyskała nadzieję. Nadzieję na związek.
Niestety jak to często bywa, szlak trafił plany. Nie udało się.
Dziewczyna bardzo poważnie zachorowała. Rak niesamowicie zmienił jej życie. Nie chciała, żeby chłopak patrzył na jej cierpienie, z początku pokazywała, że jest silna, że ma.energię. Ale im bardziej choroba postępowała, tym dziewczyna była słabsza. Rok się męczyła w ogromnym bólu.
Już wiedziała, że to jej koniec. Dziękowała chłopakowi, że przy niej był, wspierał i pozostał na zawsze przyjacielem.
Dziewczyna odeszła.
Jednak na zawsze pozostała w jego sercu.
Nikt nie wie co czuł. Nie zdążył jej wyznać. Nie zdobył się na tyle odwagi.

...




"(..)Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
i nigdy nie wiadomo mówiac o miłosci czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą."

~ks. Jan Twardowski




środa, 2 października 2013

"Księżniczka"


Zaczęło się wszystko niewinnie, o małej ślicznej dziewczynce, trakatowanej jak księżniczkę. Nie się czemu dziwić, była oczkiem w głowie rodziców. Jedynaczka. Rozpieszczana z każdej strony, na każdym kroku.

Była lubiana. Każde dziecko chciało się z nią bawić, w jej ogromnym, kolorowym ogrodzie, pełnym różnych kwiatów co wiązało się z cudownym zapachem roztaczającym się nad nim, w jej pięknym pałacu, ślicznym różowym pokoju. Nie jeden rówieśnik marzył, żeby pobawić się tymi pięknymi zabawkami, drogimi blond-włosymi lalkami, porcelanową zastawą czy nawet miękkim włochatym misiem.

Księżniczka rosła, z roku na rok stawała się coraz ładniejsza, mądrzejsza i doroślejsza. Coraz więcej chłopców zaczynało się nią interesować. Wystarczyło, że skinęła palcem a mogła mieć każdego. W szkole przez bycie popularną i bogatą przysporzyła sobie wielu wrogów, fałszywych 'przyjaciół ', którzy chcieli się wybić na jej sławie. Zazdrość - to było to co skłoniło innych do nienawiści.

Na początku radziła sobie z tym jakoś ale z dnia na dzień robiło się to trudniejsze, przytłaczało ją to. Nie chciała już chodzić do szkoły. Przestała się z kimkolwiek stamtąd kontaktować. Nie znosiła widywać tych dwulicowych twarzy, pozornie mili a tak na prawdę kipiała w nich zazdrość. Tacy są niestety ludzie.

Historia jak dotąd szczęśliwej dziewczynki przerodziła się w dramat dojrzałej dziewczyny. Rodzice nic nie zaradzili, nawet nie zauważyli co się dzieje z ich dzieckiem. Ciągle tylko była ważna praca i praca. Ilekroć podchodziła i prosiła o pomoc tyle razy dostawała odpowiedź, że są zajęci. Nie miała osoby, która mogłaby ją wysłuchać. Brakowało jej tego.

Któregoś pochmurnego popołudnia po ciężkim dniu w szkole, wybrała się na spacer. Szła przez las, liści drzew miały kolor ciemnej, zgnitej zieleni, ponura ścieżka roziągała się daleko przed nią. Płakała. Zwierzała, żaliła się drzewom. Może to brzmi dziwnie lecz ona na prawdę nie miała nikogo. Idąc tak coraz bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że pieniądze, uroda i popularność - szczęścia nie dają, wręcz - jak to u niej było- przysparzają problemów.

Nie chciała już nigdzie wracać. Tu jej było dobrze. Zatrzymała się przy zardzewiałej barierce metalowego, bardzo starego i zaniedbanego mostu. Przez otwory w kładce było widać rzekę, woda rozbijała się o ostre kamienie. Chwilę się zawahała, ale zdobyła się na tyle odwagi by to zrobić. Przeszła na drugą stronę barierki. Kamienie. Woda. Szum. Szybki puls. Zduszony Krzyk. Trzepot skrzydeł ptaków odlatujących nieopodal. Wiatr zaczął targać drzewami. Kawałki sukienki podarte na skalnym brzegu rzeki.

Nie ma już nic... Dowód na to jak ulotne jest życie...



niedziela, 4 sierpnia 2013

"Pociąg"

Ciemne oczy. Zatapiała się w jego spojrzeniu. Nie potrzebowała już niczego innego. Wystarczyło, że był. Czuła się przy nim niesamowicie, tak bezpiecznie jakby był stworzony właśnie dla niej. To było to o czym marzyła każda dziewczyna. Kochała go, tak strasznie go kochała. Zdawało się, że on ją też.  Niestety dosyć często się kłócili. Chwile w których krzyczeli na siebie, ona płakała... on patrzył nieporadnie... A potem znów nadchodziły momenty kiedy leżąc gdzieś na podłodze, przytuleni, kompletnie nieobecni, upojeni nie tylko miłością, patrzyli na siebie. Tak mijały im wakacje. Niedługo miało się wszystko skończyć, mieli znów powrócić do szarej rzeczywistości. Nie chciała tego. Zdawało się, że jemu to było obojętne, mógł mieć każdą dziewczynę.

Nadszedł ten dzień, w którym mieli się pożegnać. Czas naglił. Ostatni pocałunek. Pożegnanie. Gdy odchodziła, chłopak rzucił:

- Wiesz, i tak byłaś słaba w łóżku.

Odwróciła się, upuściła walizki. Z jej oczu popłynęły wolno łzy. Uświadomiła sobie, że zakochała się w kompletnym idiocie. Oddała mu się, a on zrobił jej takie coś. Stał nadal na przeciwko na peronie i się śmiał. Bezczelnie się śmiał. Zrobiło jej się wstyd. Nadjeżdżał pociąg...

Śmiech chłopaka przerodził się w krzyk. Stał oszołomiony. Zaczęły nim targać lekkie drgawki. Ludzie dookoła zaczęli się zbiegać, coś wołać. Czas jakby się zatrzymał, dla niego... Zdał sobie sprawę co się stało. Ona naprawdę to zrobiła. To była chwila, impuls. Nie wierzył, że mogła go tak kochać, dla niego to była przelotna miłość...
Dla niej ?
Ostatnie wakacje...

____________________________________________________________

Krótkie ale podoba się? :)
Czekam na jakiekolwiek komentarze.

niedziela, 31 marca 2013

Kilka ciekawych cytatów.

Jak możemy przeżyć życie, gdy ludzie sprawiają, że wstyd nam lubić, to co lubimy i być tym, kim chcemy być?

"Najbardziej odczujesz brak jakiejś osoby, kiedy będziesz siedział obok niej i będziesz wiedział, że ona nigdy nie będzie twoja" ~ Gabriel García Márquez

"Kocha się za nic, nie istnieje żaden powód do miłości" ~ Paulo Coelho (z książki Alchemik)

"Diabeł chce ukraść twoją radość, bo wie, że radość jest twoją siłą.. dlatego potrzebujemy się nawzajem" ~ Rihanna.

"Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają, jak latać" ~ Antoine de Saint-Exupéry

wtorek, 19 marca 2013

"Szara ciemna piwnica"

Znów siedze tu w piwnicy, ciemnej, smierdzacej, pełnej różnych gryzoni, robaków. Światło wpada tylko przez malutki otwór wentylacyjny, czasem wpatruje się w tę smuge... Przywoluje mi wspomnienia o tamtym świecie... Zwyczajnym życiu... Tęsknię za nim.
Ściany pokryte są grzybem i pleśnią. Ten zapach stęchlizny, przestał mi po jakimś czasie przeszkadzać... Przyzwyczaiłam się. Jestem sama, siedzę na zniszczonym, brudnym materacu pod wentylacją. Po drugiej stronie umywalka i wiadro, do którego muszę się wypróżniać. Wymianie jest co tydzień... Tyle razy też się kąpię.
Chcecie dalszy ciąg?? Czy mam przestać to pisać?
Komentarze motywują ;p pamiętajcie o tym.

poniedziałek, 21 stycznia 2013

"Szara myszka"


Mam na imię Amelia. Mam 16 lat. Jestem typową szarą myszka, prawie niezauwazalna. Przechodzenie korytarza bez ani jednego spojrzenia, opracowałam do perfekcji. Nikt szczególnie się mną nie interesuje. Większość, nawet nie wie jak się nazywam. Czy to dobrze? Czasem może tak. Przynajmniej mam pewność, że nikt mnie nie obgaduje. Ubieram się rownież tak, aby mnie nie zauważono. Jestem strasznie nieśmiała. Gdy ktoś mnie o coś zapyta, od razu się czerwienię. Dobrze się uczę, czytam mnóstwo książek, gram na gitarze. O tym ostatnim nikt, oprócz mnie nie wie. Mało mam znajomych, więc nie jest to trudne do ukrycia.

Wracając do lekcji, zawsze modlę się, żeby nauczyciel nie wziął mnie do tablicy, jest to najgorsze co może być. Cała klasa patrzy na mnie. Nie potrafię się wtedy skupic i popełniam głupie błędy, a moi rówieśnicy mają niezły ubaw. 

Przyjaźnie się z Marleną. Jest podobna do mnie. Obie nikomu nie rzucamy sie w oczy. Ale to do czasu.
Wszystko się zmieniło, odkąd poznałam Alexa. On wyrwał mnie z szarości. Pokazał jak się bawić, być pewna siebie. Powtarzał mi, że jestem przepiękna. Nigdy tak nie uważalam. Ale uwierzyłam w siebie. Od tego czasu, poznałam wiele nowych, ciekawych osob. Zaczęłam wychodzić z domu, spotykać sie z nimi. A co najważniejsze, znalazłam swoją miłość. Byliśmy nierozłączni. Mieliśmy wspólne pasje, zainteresowania. Wiedzieliśmy zawsze kiedy, któreś z nas miało gorszy dzień, mogliśmy na siebie liczyć. Alex był taki czuły, delikatny a zarazem potrafił być stanowczy, silny i męski. Ideał. Byłam w nim zakochana po uszy. Niedługo po tym, jak skończyliśmy 19 lat a była to juz 3 rocznica naszego związku, wzięliśmy ślub. Po dwóch latach udanego malżeństwa, urodziła nam się śliczna córeczka. Oboje byliśmy w niś wpatrzeni. Wierzylismy, że wyrośnie z niej mądra dziewczyna, a później kobieta. I tak sie stało. Teraz, gdy jesteśmy dziadkami, dziekuje nam, że tak dobrze ją wychowaliśmy. Sama jest szczęśliwą żoną i matką dla trójki moich kochanych, rozbrykanych wnucząt.

Amelia i Alexander zmarli razem. Szczesliwi, zapadli w gleboki sen, w ktorym beda juz zawsze razem.

__________________________________________________________


No to takie opowiadanie. Jeśli się podoba proszę o komentarze... Dla odmiany jest opisana szczęśliwa historia. Niestety tylko wymyślona. Taka bajka, w którą chcę mocno wierzyć. ;)

piątek, 4 stycznia 2013

"Żyletka = ukojenie?"


Wróciła do domu cała zapłakana, jej matka nawet tego nie zauważyła. Ola poszła do swojego pokoju, zamknęła się, chciała mieć spokój. Płakała. Myślała nad tym co powiedział jej kolega, gdy wygłupiała się z koleżankami i ugryzła jedną z nich tak dla zabawy.
Paweł powiedział - Po co tak robisz? I potem się dziwisz czemu nikt Cię nie lubi!
Od razu wzięła swoją torebkę. Koleżanki ją zatrzymywały ale ona wiedziała, że nie mogła zostać... rozpłakałaby się a tego nie chciała. Odeszła szybkim krokiem, ruszyła w stronę domu.

Płakała, myślała o tym, że może faktycznie ma rację. Może faktycznie nikt ją nie lubi! Może oni wszyscy udają, kolegują się bo czegoś potrzebują.

Matka wołała ją na obiad, Oli wcale nie chciało się jeść. Dziewczyna wzięła do ręki żyletkę, ścisnęła ją i od razu rozluźniła - wbiła jej się w dłoń, pojawiła się mała czerwona kreska. Otarła krew. Podwinęła rękaw. Łzy nadal spływały jej po policzkach... kapały na ranę. Na próbę zrobiła kreskę w powietrzu nad ręką, później przyłożyła bliżej, tam gdzie najbardziej było widać żyły. Wahała się. Zamknęła oczy, zacisnęła wargi i zrobiła to. Żyletka gładko weszła w miękką skórę. Ola krwawiła, położyła się na dywan.Nadal miała zamknięte oczy. W końcu czuła, że wszystkie problemy odchodzą gdzieś daleko. Bała się tylko o przyjaciółkę, żeby nie zrobiła tylko czegoś głupiego. To była jej ostatnia myśl. I odpłynęła na zawsze...

__________________________________________________________

Okey. No to takie opowiadanie na szybko bo trochę przestój. Sorki, że tylko tyle. Więcej nie dało rady. Chyba mam jakiś kryzys. Zastój. Weny brak a jak już jest to szybko ucieka. Właściwie nie wiem czemu. Zawsze mogłam pisać i pisać a teraz? Nie mam pojęcia co się dzieje. Szkoda, że wyrzuciłam stare opowiadania... Życzę miłego, choć krótkiego czytania. I jeszcze raz bardzo przepraszam za to iż nie wysiliłam się na nic więcej.

Pozdrawiam :*

czwartek, 27 grudnia 2012

"Ten chłopak to narkoman i pijak, on już jest skończony."

Miałam dziś koszmarny dzień. Nic mi się nie udawało. Zawaliłam sprawdzian. Nie potrafiłam się skupić. Intuicja podpowiadała mi, że coś złego się z nim dzieje. A przecież kobiety mają ten szósty zmysł. Czułam sie odpowiedzialna za niego. Wiem, że nie działo się za dobrze w jego domu. Wiem też, że było mu strasznie ciężko po stracie matki. Z tego powodu też brał narkotyki i pił. Nie radził sobie z problemami. Był taki zagubiony. Nie miał tej najważniejszej osoby, która by nim pokierowała, zopiekowała się nim. Zdany na siebie nie rozumiał wielu spraw, zdarzeń które mu się przytrafiły.

Czemu sie w nim zakochałam? Pomimo tego co go spotkało, tylu przykrych doświadczeń, potrafił być naprawdę czuły. Niewiele osób znało go od tej strony, bo przy kolegach udawał twardziela. Jeszcze przy nikim tak bezpiecznie się nie czułam, jak przynim. Ale przyrzekłam sobie, że nie powiem mu o swoich uczuciach. Nie potrafiłabym sobie wybaczyć gdybym go w jakikolwiek sposób zraniła.


W drodze ze szkoły dostałam smsa. To było od niego. Napisał tak jak przypuszczałam, że jest z nim źlee i przeprasza jeśli zrobi coś głupiego. Zrobiło mi się ciepło, a do oczu napłynęły łzy. Zaczęło mi szumieć w głowie. Pobiegłam do jego "domu" choć raczej tego domem nie można było nazwać, raczej budynek, ruina, w której musiał mieszkać. Drzwi były jak zwykle otwarte. Weszłam do środka. Nie miły zapach otoczył mnie zewsząd. Butelki po piwach, wódce i tanim winie walały się po kątach. Pomyślałam, że to pewnie sprawka jego wyrodnego ojca i tak samo zachlanych kumpli. Zrobiłam pare kroków na przód i ujrzałam go, siedzącego na łóżku. Wszędzie pełno krwi, błyszczacy nóż w jego ręce. Zrobiło mi się słabo, ledwo trzymałam się na nogach. Podbiegłam do niego. Cała drżałam. Wyjęłam mu z rąk nóż i odłożyłam na stół.


Poszłam poszukać jakiegoć opatrunku, choć cięćko bylo o to. W koćcu znalazłam. Dalej siedzial w tym samym miejscu, w tej samej pozycji, jakby zachipnotyzowany, nie zauważał mnie. Jedyny ruch jaki dostrzegłam to spływające łzy po jego policzkach. Opatrzyłam mu rękę tym co znalazłam. Próbowałam go pocieszyć, dowiedzieć się o co chodzi. Nie reagował. Skulił się pod ścianą. Wtedy wpadłam na pomysł. Zebrałam się na odwagę i mocno się do niego przytuliłam. Wyrywał się ale nie dałam za wygraną. W końcu uległ. Odezwał się:

- Muszę coś wreszcie zrobić, bo inaczej jeszcze bardziej zwariuję.
 Przybliżył się do mnie, nasze wargi zetknęły się ze sobą. Trwało to chwilę, a dla mnie, dla nas, jakby czas sie zatrzymał.
To wszystko było tak pokomplikowane i trudne. Byliśmy wolni, a przecież ograniczało nas praktycznie wszystko. Moi rodzice wciąż powtarzali "Ten chłopak to narkoman i pijak, on już jest skończony. Nie warto mu nawet pomagać".  Nie zgadzałam się z tym. Ale moje zdanie się nie liczyło. Oni wiedzieli wszystko najlepiej.
Kochałam go, a on kochał mnie. Wiedzieliśmy jedno na pewno, że nie możemy być razem...

środa, 26 grudnia 2012

"Facet idealny"


Idę sama drogą, wracam ze szkoły więc jest już ciemno. Cały czas mam wrażenie, że nie jestem tu sama. Nagle zza drzew wychodzi jakiś chłopak. Jestem przerażona. Dostaję gęsiej skórki, nogi mam jak z waty. Chcę uciekać. Nie daje rady bo on łapie mnie za rękę i wciąga w mrok. Boję się.  Jednak gdy zanczynam mu się przyglądać odczuwam silne pożądanie. Mężczyzna jest nieziemsko przystojny, pociągający i tak samo też pachnie. Jakby ideał. Facet ze snów.

Podążam za nim, czekam co się stanie. Zatrzymuje się obok drzewa. Popycha mnie na nie. Jest bardzo blisko, a jego wzrok błądzi po całym moim ciele. Widzę, że też go pociągam. Całuje mnie namiętnie. Zaczyna na ustach, później szyja. Ponownie mam gęsia skórkę. Jest mi bardzo przyjemnie. Całuje okolice dekoltu. Rozbieram mu koszulkę. 
Stop.To wszystko dzieje się tak szybko.  Czerwona lampka zapala się w mojej głowie. Co ja robię? Czy mi już kompletnie odbiło? Jesteś idiotką. Otrząśnij się. Nie znasz go. Ale on jest taki boski. Pożądanie wygrywa walkę z rozumem.
 Ukazują mi się jego mięśnie. Jest taki silny. Nagle znika gdzieś w mroku. Przestraszona szukam go wzrokiem, czyżby mój ideał odszedł? Wystraszył się? Nie. Wyłania się jego postać z cienia. Ma ze sobą koc. Zastanawiam się po co mu koc? Rozkłada go na ziemi. Spoglądam czy nikogo innego tu nie ma. Nie, jesteśmy sami. Kładzie mnie na kocu. Nie protestuję. Wtulam się w jego silne ramiona. Leżymy tak i patrzymy w gwiazdy. Chciałabym żeby ta chwila trwała wiecznie...

d r y n n n n    d r y n n n n    d r y n n n n 

Odgłos wydobywa się z głośnika telefonu.
Budzę się z uśmiechem na twarzy. Ale po chwili uświadamiam sobie, że to był tylko sen...


_____________________________________________________
Krótkie i nie wiedziałam jak skończyć :)
Komentuj jeśli ci się spodobało. Dla Ciebie to moment a dla mnie znaczy wiele. Jest moją motywacją.

"Zaskoczona ona"


No i znów nie poszłam do szkoły z powodu kaszlu. Mama jest przewrażliwiona na moim punkcie. Dzwonek do drzwi to pewnie babcia, martwi się tak samo jak moja rodzicielka. Schodzę na dol i otwieram drzwi... A tam ku mojemu zdziwieniu Olek... Jak to się stało... On przyszedł do mnie... Nie to nie może być prawda, chyba jeszcze śpię.

-Hej - mówi radosnym głosem. - Przyniosłem Ci książki. Jest dużo odpisywania wiec pomyślałem, że się przydadzą.

- Hej wejdź - Odpowiadam mu szerokim uśmiechem - Dziękuję. Miło z twojej strony. Napijesz się herbaty?

- Tak chętnie. 

Nalewam wody do czajnika.Wyciągam kubki. Zostawiam wszystko. Siadam obok na krzesło.

-Musze Ci coś powiedzieć- zaczyna- no bo wiesz od dawna mi się podobasz... I  staram się spędzać z Tobą jak najwięcej czasu... Chyba się zakochałem. Wiem musisz to przemyśleć. Rozumiem.

-Nie wiem co powiedzieć... Zaskoczyłeś mnie. Ehh. Zadaje sobie pytanie jak taka zwykła dziewczyna może podobać się takiemu popularnemu, przystojnemu chłopakowi. No tak muszę się nad tym zastanowić... Przemyśleć wszystko...

-Nie śpiesz się... Pójdę już. Nie będę Ci przeszkadzać.

- Nie przeszkadzasz. Ale dobrze.

Odprowadzam go do drzwi. Zatrzymuje się. Odwraca głowę w moją stronę. Przyciąga mnie do siebie. Głaszcze moją twarz, włosy. Patrzę mu głęboko w oczy. Ma takie cudownie ciemne. Zatapiam się w jego wzroku. Nachyla się. Delikatnie unosi moją brodę. Nasze usta się stykają. Czuję miłe ciepło jego ust. Delikatnie mnie całuje. Chcę aby ta chwila trwała wiecznie.
Wychodzi pozostawiając ciepło w moim sercu i bałagan w głowie.